"don't walk away...in silence"

czwartek, 17 lipca 2008

podwójne urodziny...

Powoli dobiegają końca. W domu został już tylko Krzysiek. No ale zacznijmy od początku...

1.Zakupy
Wszystko zaczęło się od wybrania się z Michałem do Carrefoura po zaopatrzenie. Byliśmy umówieni z resztą ludzi pod tym sklepem na 19. Część już zrobiła zakupy i udawała się na "wodolot", lecz na większą część musieliśmy czekać. Po zakupieniu alkoholu, licznych śmiechach z Jubego, który przefarbował włosy na "żarówę" i wręczeniu prezentów Michałowi (dominowały stringi, w tym jedne z metrową "trąbą"...oby się tylko chłopak kompleksów nie nabawił; ciekawym prezentem były też zakupione przez Faustynę pluszowe piersi) udaliśmy się na umówione miejsce. Ludzi było dość dużo z czego niemal wszyscy są mi dobrze znani. W tym dniu oprócz Xseni i Michała urodziny miał organizować Bartek, ale wykręcił się "grypa żołądkową".

2.Balanga
Jak to na takich imprezach bywa szybko ludzie podobierali się w kilkuosobowe grupki, lecz na szczęście wszyscy swobodnie krążyli od jednej do drugiej nie zamykając się w tylko jednym towarzystwie. Alkoholu było dużo, więc nie było drętwo. Niektórych nawet wzięło na zwierzenia jak np. Krzyśka, który oświadczał zaufanym osobom, że jest gejem...co i tak większość wiedziała, bo Michał to straszna papla. Jakby nie patrzeć to długo o tym rozmawialiśmy, poruszaliśmy kwestię rodziny, akceptacji, różnicy między "ciotą" a gejem i chwili kiedy odkrył swoje preferencje seksualne [K przed chwilą wyszedł]. Kumple rozpalili ognisko (oczywiście nikt nie pomyślał o żarciu) i ktoś wrzucał jakieś środki chemiczne w ogień co spowodowało za któryms razem duży błysk, który wszystkich na chwilę oślepił...to juz chyba było koło 23. Na "wodolocie" czy też "pod dębami" siedzieliśmy do 1 coś. W międzyczasie wypiłem 5 piw i 2 kieliszki wódki...dawno się tak nie upiłem (nie żebym sie czołgał czy coś), no ale w końcu są wakacje. Jako, że mam wolne mieszkanie a Michał długi język to posypały się pytania czy można u mnie spać na co odpowiadałem twierdząco, tym bardziej, że pytały się mnie same zaufane osoby (Michał, Ksenia, Aśka, Faustyna i Krzysiek, który ze względu na brak pociągu do Zdzieszowic nie miał gdzie spędzić nocy). Nim jednak doszliśmy do domu część wstąpiła do Shella po kolejne piwa co mnie trochę wkurzyło, bo mieli juz nieźle w baniach i była już 2...a tak na prawdę to mi się nie chciało na nich czekać.

3.Jedzonko
Kiedy juz doszliśmy do mnie to nagle się okazało, że prócz wyżej wymienionych wbił do mnie też chłopak Aśki, Łukasz, jakis koleś z dziewczyną no i Andrzej. Oczywiście jak to ma Michał w zwyczaju pierwsze co zrobił po przyjściu to otworzył lodówkę i zaczął sobie robić coś do żarcia. Nie miałem nic przeciwko temu więc zaproponowałem innym, że całe żarcie jakie mam jest do ich dyspozycji z czego skorzystali. Łukasz i Krzysiek zachwycali się kuchnią i mówili, że w takiej to przyjemność gotować. Zaproponowałem, że jak chcą to mogą do mnie wpadać 3 razy dziennie i robić mi coś do jedzenia :) Nagle Michał wpadł na "genialny" pomysł by zrobić frytki, powiedziałem, że chyba go popierdoliło by smarzyć o takiej godzinie ziemniaki. Jako, że był pijany to olał moje argumenty i zapewniał, że zaraz wróci tylko pójdzie do swojej piwnicy po worek ziemniaków...co zrobił. Nim wrócił odkryłem, że mam w zamrażalniku frytki gotowe do pieczenia, co postanowiliśmy przed nim ukryć by w odpowiedniej chwili je pokazać i powiedzieć "o papatrz, niepotrzebnie sie męczyłeś" :). Obrał tyle ziemniaków, że nawet po usmażeniu dla wszystkich zostało pół garnka surowych i teraz leżą u mnie w lodówce. Po napełnieniu brzuchów Łukasz wraz z tamtą parką pożegnali się i udali do domów, ponieważ...rano idą do pracy. Życzę im wytrwałości. Chwilę później Michał z Andrzejem postanowili zrobić kolejny numer Idusiowi. Dałem im pół godziny, bo wszyscy chcieli spać a drzwi ktoś musi zamknąć (nikt prócz mnie tego nie potrafił). W ciągu tych 30 minut zdąrzyli mu obsikać drzwi i coś gdzieś nabazgrac markerem. Jakoś nie miałem sił wypowiadać się o głupocie i niskim poziomie tego "żartu". 10 minut później Andrzej poszedł do domu (chyba 4 rano).

4."Sen"
Jako, że zmęczenie dawało o sobie znać wszyscy postanowili iśc spać. Troche potrwało zanim przygotowałem i rozmieściłem ludzi...no i Ksenia pomogła mi w uprzątnięciu (właściwie to przeniesieniu gdzie indziej) bajzla z mojego łóżka. Fausta i Xseń uparły się by spać na pietrze, więc początkowo leżeliśmy w trójkę. Niestety Faustynie bardzo spodobało się skrzypienie łóżka co doprowadziło do tego, że Aśka z chłopakiem przenieśli się do pokoju mojej matki. Krzysiek zajął więc łóżko mojego barta a Michał mojej siostry. Przez najbliższe pół godziny ciągle sobie żartowaliśmy aż Krzysiek (który leżał w samych majtkach) położył się obok Michała i zażartował (a może nie) sobie tak, że Michał aż poszedł do domu. Też nie czułbym się komfortowo leżąc z gejem który się zaczyna do mnie dobierać. Niestety to nie był koniec problemów, bo po kilku minutach wlazł i nam do łóżka, co spowodowało, że dziewczyny prosiły abym je ochronił na co ja, że to raczej mi potrzebna jest ochrona i przesunąłem się tak, że od Krzyśka obie mie oddzielały. Niestety znalazłem się pod półką i było mi strasznie ciasno. Jakby tego było mało zaczęło świtać i już wtedy wiedziałem, że szybko nie zasnę. Pomyslałem sobie - "no zajebiście, już widze minę matki jak jej powiem, że spałem z dwoma dziewczynami i gejem". Jak tylko wszyscy pousypiali to zszedłem na łożko brata, ale wciąż oczy nie chciały się zamknąć więc zrobiłem sobie małe śniadanie z mocną herbatą i zacząłem czytać (była już 6 coś). Po 15 minutach położyłem się ponownie i tym razem udało mi się usnąć...na godzinę (w tym czasie Krzysiek przeniósł sie na łożko siostry), no ale później znowu się udało i spałem do 9. A o 10 wszyscy prócz Krzyśka byli już na nogach. Ufffff...to juz koniec. Dobrze, że nie przytaczałem tu żartów, bo bym to pisał co najmniej do 17.

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

w całym domu śmierdzi piwem, aż chce się rzygać

kurw...i ja muszę sam wszystko sprzątać i myć

Anonimowy pisze...

Wyjedzie sie na troche i juz takie rzeczy sie dzieja...

Eh...
Pusi Milusi.

P.S. A sprzataj, sprzataj i nie narzekaj.
Ja czyscilam Dom Pielgrzyma na Górce tzn. mylam podlogi, czyscilam lazienki, grzebalam w smieciach i wachalam cudowne zapachy.
I robilam to od godziny 12.30 do 3 badz 4 nad ranem :P (czasami rowniez w ciagu dnia)

Eh...Słuzba Sanitarna(w skrócie SS, LOL).
Spoko ekipa.

Cyprien Kurohata pisze...

ja bym tam nie dał z siebie zrobić sprzątacza

...aż tyle godzin?!
mam nadzieję że podasz mi jakiś konkretny powód dlaczego to robiłaś, bo na razie wygląda mi to na zwyczajny wyzysk.

"Spoko ekipa" może jest spoko tylko podczas rozmowy, ale o człowieku świadczą przede wszystkim czyny.

Najważniejsze że Ci się podobało :)
Tylko to w istocie się liczy.

Anonimowy pisze...

Mój błąd. Pisząc 12.30 mialam na mysli 00.30. xD
A po za tym to nie jest wyzysk, bo sama sie do tej sluzby zglosilam. Dlaczego, bo chcialam pomoc, bo SS ma pewne ulgi, o ktorych ci jeszcze opowiem, bo tam byli moi znajomi. Nie zaluje, ciesze sie, ze mialam swoj wklad w organizowaniu ŚM.

"O czlowieku swiadcza przede wszystkim czyny". No tak, nie znam ich dobrze, ale jak na te kilka dni to byli sympatyczni, a po za tym fakt, ze zglosili sie do takiej sluzby tez o nich swiadczy.
Pewien facet powiedzial, ze do tej sluzby zglaszaja sie szlachetni ludzie. Moze to prawda...

Cyprien Kurohata pisze...

w takim razie dziwi mnie już tylko ta późna pora...nie mogłaś poczekać do rana?

Jakby nie patrzeć to cały Kościół ma liczne ulgi np. zwolnienie z płacenia podatku, liczne majątki ziemskie, radio, telewizję, obowiązkowe nauczanie religii w szkołach itp. itd.

BTW http://cia.bzzz.net/ksiadz_chcial_by_zabic_jego_dziecko

Anonimowy pisze...

pozna pore ci tlumaczylam, ulgi tez ;]

jeszcze artykulu nie przeczytalam, po naglowku jednak moge stwierdzic, ze i w kosciele zdarzaja sie przekrety, przykre, ale prawdziwe ;(