"don't walk away...in silence"

wtorek, 28 lipca 2009

dialog dnia

fragment rozmowy dotyczącej mojej decyzji o tym, że nie jadę na Woodstock

Y - pewna osoba płci żeńskiej (dlatego dałem Y a nie X)
Ja - nie muszę tłumaczyć

Ja 0:10:40
nie przekonasz mnie : P
musiałby grać Conflict, ew. musiałbym się zakochać w Tobie/Aśce/Gandrzeju by pojechać...
jak dobrze wiesz to jest niemożliwe
Y 0:11:44
conflict- ja Ci zaśpiewam
Y 0:11:52
gandrzej Ci się odda na bank
Y 0:11:55
więc? :D
Ja 0:12:17
jesteś urocza, ale nie : P
Y 0:12:44
ranisz mnie normalnie ;P
Ja 0:13:00
zdyyyyyyyyyyychaj ; P

piątek, 24 lipca 2009

sentymentalne nic

Postanowiłem w końcu skasować sobie konto na epulsie, ale szkoda mi było usuwać niektóre wpisy z "pamiętnika", więc wrzucam tu te graty. Niektóre bardzo mnie dziś bawią.

cz.1.Katowice,dworzec,kawiarenka 2007-06-14

Zacznę swoje wspomnienia z koncertu Pearl Jamu dość nietypowo,bo od czasu teraźniejszego...
Tak więc siedzę sobie w kawiarence na stacji i czekam na pociąg o 03.56.Za mną śpi (przy kompie) jakiś facet;wykupił sobie pieca na jakiś czas tylko by się wyspać w...no niech będzie,że w bezpiecznym miejscu.Zanim zacznę (na 100% nie dziś) pisać o wspomnieniach koncertowych,to opiszę swój obecny stan:
-nogi mi wyłażą z dupy (zapewne ich amputacja byłaby mniej bolesna niż trwanie w stanie obecnym)
-jestem trochę mokry od potu własnego i co najmniej setki ludzi (wcześniej byłem CAŁY przemoczony)
-jestem nażarty (dwoma ohydnymi hamburgerami,które z chęcią bym sobie gdzieś wyrzygał gdyby w pobliżu było jakieś inne,normalne żarcie)
-jestem też szczęśliwy i śpiący,z przewagą tego pierwszego.


koment. - Marzę teraz o:
a)ciepłej kąpieli
b)łóżku
c)tym,żeby pociąg już przyjechał (obym nie usnął!)
d)kolejnym koncercie PJ
e)tym żeby wydali bootlega z tego koncertu,bo był to * koncert.


*-nie ma takich słów by go opisać,bo np.bezgraniczny zachwyt,zajekurw.abiste itd.brzmią tak jakoś bardzo słabo.
Yep...głowa zaczyna mnie boleć i jeszcze przeglądarka tu szwankuje.
Ale to nic.

-----

"Kot jest najlepszym anarchistą." - Ernest Hemingway

"Wariat? Człowiek cierpiący na dużą niezależność intelektualną." - Ambrose Bierce
"Wolność jest to prawo czynienia wszystkiego, co nie szkodzi innym." - Karol Marks
"Wszelkie wspomnienia są złudne, bo teraźniejszość nadaje im inne barwy."

Autor: Albert Einstein

"Wspomnienia są gorsze niż kule."

Autor: Carlos Ruiz Zafón, Cień wiatru

OLDBOY

"Kiedy się śmiejesz-swiat śmieje się z tobą,
kiedy płaczesz-płaczesz w samotności"

"Ziarnko piasku,czy głaz
tak samo idą na dno"

cytuję z pamięci,więc pewnie gdzieś się pomyliłem,ale sens zdań pozostał nie zmieniony.

"Tak, to my grzesznicy, rzekomo świętą miną, uczynkami budującymi pocukrzamy nieraz samego diabła..."


"Zapamiętaj dzień 5 listopada.
Proch, zdradę i spisek.
Nie widzę żadnego powodu, by proch i zdrada powinny zostać zapomniane.
Ale co z człowiekiem...
Wiem, że nazywał się Guy Fawkes...
I wiem, że w 1605r. próbował wysadzić Parlament.
Ale kim był naprawdę?
Jaki był?
Zazwyczaj pamiętamy idee, nie człowieka.
Człowiek może zawieść...
Może zostać złapany...
Może zostać zabity i zapomniany...
Ale 400 lat później, jego idee wciąż mogą zmieniać świat.
Byłam bezpośrednim świadkiem mocy idei.
Widziałam jak ludzie zabijają w ich imieniu.
Giną w ich obronie.
Ale idei nie możesz pocałować...
Nie możesz jej dotknąć czy potrzymać...
Idee nie krwawią, nie odczuwają bólu...
Idee nie kochają.
To nie za ideą tęsknię...
Tęsknię za człowiekiem.
Człowiekiem, dzięki któremu, pamiętam 5 listopada.
Człowiekiem, którego nigdy nie zapomnę."

"And Ideas Are Bulletprof"

V for Vendetta

"Nie zrozumiecie sztuki, póki nie zrozumiecie, że w sztuce 1+1 może dać każdą liczbę z wyjątkiem 2."

"Szept pięknej kobiety słyszy się lepiej, niż najgłośniejszy zew obowiązku."

"Także wśród ludzi jest więcej kopii niż oryginałów."

"Wszyscy wiemy, że sztuka nie jest prawdą. Sztuka to kłamstwo, które pozwala uświadomić sobie prawdę, tę przynajmniej, jaką dane nam jest zrozumieć."

"Gdy przychodzi natchnienie, zastaje mnie przy pracy."

"Niezależnie od muzeum, żyjemy w obrazach."

Pablo Picasso

-----------
2007-04-13
Miłe lepszego początki...
Dobranoc. Śnij o studniówce, półmetku, o tym jak krzyczałaś z okna, o poczekalni, moim wierszu, pierwszym i jakże sekretnym dotykiem w szkole, o tym jak mnie ugryzłaś (mrrrrr...) o pierwszym K., za ciasnym pokoju, o Naszych miłosnych, czułych, zabawnych, czasem erotycznych, pięknych smsach, o Wezuwiuszu , seksie u Pietrzaka pod Orzełkiem, o wiewiórkach (oi!), walentynkach spędzonych w kinie, moich różach, o tym, że mnie zgwałcisz, o mruczeniu oczami, pieczeniu piernika, wieży, o zamykaniu się u pielęgniarki, tuleniu się przed informatyką, o Naszym domu, amorku, wieczorach w Krakowie, słuchawce w dupie krowy, no i o Twoim Kocie.

P.S I tak Ci kiedyś ogolę nogi.
---------------
2007-04-10
opowiadanko wójka Staska...
Czytaj jeśli już tak potwornie Ci się nudzi...

Ostrzegam,że większość z Was będzie mieć problemy ze zrozumieniem poszczególnych zdań tzn.nie będziecie wiedzieć o co chodzi no i zaznaczam,że niniejszy tekst nie jest popisem braku talentu autora jeśli chodzi o prozę,mimo,że można odnieść takie wrażenie.Tekst jest pisany "na odwal się" i jest wynikiem włóczenia się po Brzeźcach oraz dziwnych i niezindetyfikowanych myśli.

Cała historia zaczyna się w domu,gdzie nasz bohater (dajmy mu na imię Jasin) nudził się potwornie.By było ciekawiej bolała go głowa,był dość senny i lekko rozdrażniony.Po dwukrotnym przesłychaniu "Dirta" "Alicji W Łańcuszach" (co oczywiście "poprawiło" mu i tak cudowny humor) postanowił przestać się opier.dalać.Leń trza przyznać z niego straszliwy,więc zamiast zacząć się uczyć postanowił iść po swego kumpla Dildo Cipka Małpa Dudzina Dudziaka.Niestety (a może jednak stety) nie było go w domu.Jasin postanowił więc udać się na Brzeźce (miejsce wyciszające i na swój sposób magiczne).Gdy już dotarł został (jak zwykle) uraczony ładnym widokiem,zimnym wiatrem i ćwierkaniem ptaków [klimat był niemal identyczny jak za naszych poetyckich odjazdów Gandrzeju].Tym razem jednak nim usiadł na mokrej trawie zobaczył trzy białodupce (czyt.sarny odwrócone tyłem).Oczywiście wystraszyły się naszego bohatera.Jednakże kilka chwil później Jasin w ciszy rozmyślając o sprawach przeróżnych (dość dla niego przykrych rzec trzeba) zdołał ponownie dostrzec te zwierzęta.W pozycji półleżącej przyglądał się jak stopniowo,acz systematycznie zbliża się do niego ta grupa.Gdy odległość między sarnami a Jasinem wynosiła ok.15m,nasz bohater (dotąd pozostający w bezruchu) uśmiechął się,co doprowadziło do ucieczki tych jakże płochliwych istot.Przez najbliższe 10 minut nasz bohater wspominał sobie miłe chwile spędzone niegdyś na Brzeźcach [te wspominki przerwała mu myśl o "naszym przyjacielu",którego już dawno nie widziałem Moniko.Może to była Twoja...w zwierzęcej postaci?Chociaż,to mało prawdopodobne,bo trupa nie widziałem].Czekając na zachód słońca (zawsze doskonale widoczny...no chyba,że są chmury) postanowił pójść śladem białodupców."Gdzie się ukrywacie?"-zapytał (BTW oficjalnie nie stwierdzono choroby psychicznej,ale tylko oficjalnie).Podczas zmierzania w stronę gdzie teoretycznie zwierzęta te powinny się znajdować Jasin wystraszył się (jak zwykle,tylko,że tym razem był jeden nie dwa) pewnego dużego ptaka (kuropatwa?,cietrzew?),który ni stąd,ni z owąd wyłonił się dość szybko z pobliskich traw wydając przy tym raczej nieprzyjemne dzwięki."Kiedyś pożyczę od Andrzeja aparat i cię sfotografuję skubańcu".Pomińmy poziom tej wypowiedzi (sam go skrytykuję...wow aleś mu doje.bał) usprawiedliwiając jej autora tym,że znów go rozbolała głowa,no i się wystraszył.Po minięciu wypalonego miejsca produkującego dość specyficzną i miłą dla nosa mieszankę zapachową Jasin udał się chmmm...na "wał"(po lewej od ww ziemii,patrząc oczywiście w stronę pola).Czując,że dziś już nie znajdzie sarenek,a będąc pod urokiem miejsca udał się powoli na koniec wału.W międzyczasie głęboko wdychał tamtejsze powietrze,które wprowadzało go w lekki stan upojenia.Nasz bohater był niegdyś wielkim miłośnikiem łażenia po drzewach,a tak się akurat złożyło,że przy końcu wału stoi sobie wielki i zapomniany kasztanowiec [przypomnij mi Gandrzej by pójść do leśniczego i się zapytać o pomniki przyrody.Może jeszcze pamiętasz o co chodzi.Lasek nad Odrą,te drzewa].I wtedy przypomniały mu się beztroskie lata dieciństwa,no i jak to bywa w takich chwilach zapragnął odświerzyć sobie przukurzone uczucia poprzez "zdobycie" owego drzewa.Po paru nieudanych próbach wejścia (na mięśnie przecie nie ma co liczyć) pomyślał chwilę i postanowił przytargać sobie pieniek,by zmniejszyć odległość do najbliższej gałęzi.Jak już wspominałem nasz bohater jest leniwy i wybrał pierwszy lepszy pieniek z brzegu,który (pewnie za karę) okazał się na tyle ciężki by trzeba go było targać po ziemii.Śmiejąc się sam z siebie Jasin dotargał w końcu te drewno pod kasztanowiec.Zwinność w przeciwieństwie do mięśni nie zanika,więc wdrapanie się niemal na szczyt drzewa było kwestią zaledwie kilku chwil.Siedząc sobie na jednej z gałęzi pomyślał-"Szkoda,że jutro trzeba iść do budy.Tak to wybrałbym się tu wcześnie rano i w końcu dowiedziałbym się gdzie znikacie.Doskonały punkt obserwacyjny"Gdy słońce zaszczyciło Jasina swym pięknym zachodem,nasz bohater poczuł,że czas do domu.Wszystko byłoby ok,gdyby nie fakt,że gdy spojrzał w dół poczuł,że ma (co za odkrycie!) wała.Mokre podeszwy jego glanów,sypiąca się kora,wysokość wystarczająca by się zabić i niezbyt optymistyczna perspektywa zeskoku spowodowały,że zrozumiał dlaczego dorośli ludzie nie chodzą po drzewach (za dużo myślą).Po rozważeniu kilku dróg na ziemię postanowił wrócić tą samą którą wlazł,co skończyło się tylko zabrudzeniem ubrania.Nim powrócił do domu pokłonił się Brzeźcom (nie umie się kłaniać,co go ucieszyło) by w ten sposób podziękować za miłe chwile.Rozbawiło go swoje zachowanie,ale niczego nie żałował.Podczas przechodzenia przez las zaczęło padać (uwielbia deszcz,a w szczególności powietrze po deszczu) i nie byłoby w tym nic ciekawego (jak w reszcie opowiadanka) gdyby nie fakt,że znalazł na 2 karteczki z napisem "Kocham Cię :*" przyklejone do drzew.Pomyślał,że to fajny sposób by wywołać u przechodniów uśmiech...niby nic,a może kogoś ucieszy.

KONIEC

Jeśli dalej Ci się nudzi,to możesz przeczytać to sobie jeszcze raz,albo...
1.Dokonaj analizy tekstu źródłowego i umieść go na tle rozmyślań Epikura.
2.Porównaj opisy przyrody występujące w wyżej napisanym tekście do tych jakże skąpych opisów Pani Orzeszkowej w "Nad Martwym Niemenem".
3.Policz samogłoski itp.
4.Naucz się tekstu na pamięć-normalnie,wspak,od tyłu,na opak,ukośnie.
5.Przetłumacz tekst na język japoński i niestety jeszcze żywy j.iamadonkeyiski
6.Napisz komentarz (opcja aktywna dopiero po wykonaniu pozostałych punktów).

P.S to wszystko jest takie żałosne,że aż jestem ciekawy nowych plotek.


koment. - Wątpię bym kiedyś napisał książkę,ale jeśli już ją napiszę to Ci ją zadedykuję.Czego pewnie będziesz żałować.

Persepolis

"Persepolis w reżyserii Marjane Satrapi i Vincenta Paronnaud to gorzka, ale zarazem wzruszająca opowieść o dorastaniu i dojrzewaniu w Teheranie, w czasach wybuchu rewolucji islamskiej. Dziewięcioletnia Marjane z zapałem rozczytuje się w komiksowej wersji Materializmu dialektycznego, wychowana w nieco zwariowanej, inteligenckiej rodzinie o tradycjach socjalistycznych, marzy o zostaniu prorokinią. Poznajemy ją (a wraz z nią Iran), gdy fundamentaliści przejmują władzę, zmuszając kobiety do noszenia chust, a mężczyzn do zapuszczania brody. Obserwujemy jej inteligentną grę ze „stróżami moralności, odkrywanie zakazanego punk rocka, Abby i Iron Maiden. Kiedy nasilają się prześladowania i wojna Iran-Irak nabiera gwałtowności, Marjane zostaje wysłana przez troskliwych rodziców, do szkoły w Austrii.
Jest to czarno-biały, a jednocześnie wielobarwny film, iskrzący emocjami, wrażeniami, strachem, buntem, czyli tym wszystkim, z czym wiąże się moment dojrzewania. Dojrzewania specyficznego, w sytuacji terroru, zniewolenia, zakazów, nakazów, na tle oszalałej historii i niespełnionych marzeń o leprzym społeczeństwie."