Na uspokojenie...
"don't walk away...in silence"
środa, 4 marca 2009
...
Dziś po raz kolejny rozmawiałem z panią adwokat (aż półtorej godziny). Cała sprawa wyniesie 1800zł (bez kosztów sądowych którymi w połowie zapewne zostanę obarczony). Cholernie mnie to wszystko męczy, po wyjściu czułem się pusty w środku, wydrążony, "narodzony na nowo" jak po łagrze...a najgorsze przecież przede mną. Nie pocieszaj, bo to mnie teraz tylko bardziej rozdrażni.
Na uspokojenie...
Na uspokojenie...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Dzisiaj widziałem się z nią kolejny raz (w piątek rozprawa). Po wyjściu z kancelarii na niebie zauważyłem lecące w kluczu gęsi. Od razu skojarzyło mi się to z symbolem zwycięstwa - V - victory. Szkoda, że nie wierzę w "znaki".
Prześlij komentarz